Kiedy skończyłam tą durną rozmowę z
Noah, poczułam, że muszę zapalić. Wyciągnęłam paczkę papierosów z torby i
wzięłam jednego automatycznie wsadzając sobie go do ust. Zrobiłam jeszcze kilka
kroków, kiedy w końcu odpaliłam go i nie wyglądałam jak menel z fają w gębie.
Wzięłam kilka głębokich buchów. Niezaprzeczalnie, poczułam się jak w niebie.
Wszystko byłoby okej, dotlenienie,
odstresowanie, gdyby nie to dziwne uczucie. Uczucie, że ktoś Cię obserwuje.
Rozejrzałam się wokół siebie, ale nie zauważyłam nic dziwnego. Większości
zgromadzonych wokół i na placu studentów po prostu nie znałam. Więc idąc tym
tropem, raczej oni nie mieli o mnie zielonego pojęcia. Ale jednak, miałam
wrażenie jakby jakieś oczy wypalały mi dziurę w skórze. Znów zbadałam teren. Czysto.
Potrząsnęłam głową by wyrzucić z umysłu to dziwne uczucie. Musiałam sobie coś
ubzdurać, nie było innej opcji. Czy ja już wariowałam?
Wyrzuciłam peta do srebrnego kosza i
wkroczyłam do budynku. Tutaj też panował niezły tłok. Ludzie wytaczali i z
powrotem wtaczali się do pomieszczeń jak fale wody nad brzegiem. A gdzieś po
środku plaży stała moja najlepsza przyjaciółka, a jej policzki obejmowały
dłonie Harrego. Stałam dość daleko, ale widziałam z jaką euforią i miłością
Caroline patrzy na Stylesa. Szczerze, nawet gdybym chciała nie potrafiłabym
tego opisać.
- Dzień dobry – mówię, klepiąc chłopaka
po plecach. Cześć, jestem Emka kumpelka wszystkich chłopaków na tej uczelni.
- Cześć. – mówią jednocześnie, po czym
wybuchają śmiechem.
- Powiedzieliśmy to samo słowo w tym
samym momencie. – przyjaciółka ekscytuje się, a potem wpija się mocno w usta
chłopaka – Czy to nie jest przeznaczenie? – teraz patrzy na mnie tym dziwnym
wzrokiem, który mówi: „Przytakniesz albo wydłubię Ci oczy wykłaczką”. Więc
przytakuje, uśmiechając głupio. Niech ma. Nie obedrę jej z tego miłego uczucia,
które sprawia, że człowiek serio wierzy w przeznaczenie. Emka kumpelka,
najlepszy materiał na przyjaciółkę.
- Car, rybciu – puszczam jej oczko –
Porywam Cię. Musimy pogadać.
- Gdzie?
- Do ciemnej jaskini smoka, bezmózgu. –
odpowiadam głupio. Bo jak to się mówi, głupie pytanie, głupia odpowiedź, nie?
- Dobra laski, pogadajcie sobie, a ja
lecę na zajęcia – Harry przerywa nam, całuje przyjaciółkę w czoło, a potem
patrząc jej głęboko w oczy – Dziś u mnie o 20, okej? – przybija mi piątkę i
odchodzi. Phi, cóż za romantyk.
- Kocham go – Caroline wzdycha głęboko,
odprowadzając Harrego wzrokiem, a ja patrzę na nią znudzonym wzrokiem. Bo sorki,
ale jakbym tego już nie słyszała. Jakieś trydliard razy.
- Muszę Ci opowiedzieć hity dnia, a Ty
mi wylatujesz z wyznaniami miłosnymi. Jak mam żyć Caroline?
- Normalnie. Mów co się dzieje.
- Gadałam dziś z Noah – tym razem to ja
się ekscytuje, ba, jestem podjarana jak ognisko w środku lasu – Podszedł do
mnie, w sumie to podbiegł i zapytał jak po sobocie. Wiesz, udawałam zimną sukę,
więc tak jakby kazałam mu się z leksza wypchać swoją dobrocią, ale on był nie
do zdarcia. Kapujesz?
- Ale czegoś nie rozumiem... –
niebieskie oczy przyjaciółki zlustrowały mnie dokładnie, a brwi uniosły się
zdecydowanie za wysoko – Facet za którym szalejesz już od roku chce z Tobą
gadać, a Ty go spławiasz? Coś z Tobą nie tak?
- Ze mną wszystko okej. Czytałam w
najnowszym Cosmo, że faceci uwielb...
- Czasami zastanawiam się czy masz mózg,
Emeli. – Caroline wzdycha głośno i już wiem, że rady z gazet to jedno wielkie
gówno. Po raz kolejny mam ochotę spalić się na popiół z powodu mojej własnej
głupoty.
- Co ja mam zrobić? – głos mi drży,
oblewają mnie zimne poty, mam ochotę wrócić i zakopać się pod dębem na placu
przed uczelnią. Ciepłe, kojące dłonie przyjaciółki dotykają mojego ramienia, a
ja od razu czuję się lepiej.
- Wymyślimy coś, księżniczko. Zobaczysz,
niedługo to Ty będziesz stała na środku tego korytarza i całowała Noah,
obiecuję.
Wróciłam do domu i od progu w moje
nozdża uderzył zapach kremu z brokułów z łososiem i grzankami. Byłam głodna jak
wilk, więc mój brzuch upomniał się o porządne danie głośnym burczeniem. Wybaczcie
mi ludy Azteków i inni którzy wymyślili kalendarz, ale dwa wafle ryżowe
wybulone od Caroline nie nasycą takiego wielkożołądkowca jakim do cholery
jestem.
Zdejmuje więc buty, rzucam torebkę na
podłogę i jak na skrzydłach biegnę do kuchni. Widzę Dakotę stojącą przy kuchence,
mieszającą garnek z zupą. Wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że garnek był
wielkości mojego najmniejszego palca u ręki i zmieścić może tam jedną porcję. Dla
J-E-D-N-E-J osoby. A z tego z co wiem, jesteśmy dwie. D-W-I-E.
- Hejka siostra – zagaduje, a blondynka
odwraca się, by machnąć mi tylko ręką. Aha, miło – Co gotujesz?
- Krem z brokułów – odpowiada, a ja mam
wrażenie, że cała kuchnia pokrywa się lodem od jej oziebłego tonu głosu. Czym sobie
zasłużyłam na takie traktowanie?
- Podzielisz się z siostrą? – omijam wyspę,
która zazwyczaj służy nam jako stół. Podchodzę do Dakoty i zaglądam jej przez
ramię.
- Mam tylko jedną porcję, Em. Miałaś zjeść
na mieście – palcem pokazuje na kartkę która leżała ciągle w tym samym miejscu
co rano – Jakbyś się zaczęła stosować do tego co mówi Ci mama, nie chodziłabyś
głodna.
Jestem w takim szoku, że nie mogę
wydusić z siebie ani jednego słowa. Moja młodsza, idealna siostra właśnie
zrównała mnie z ziemią, a ja na prawdę mam wrażenie jakby przejechał po mnie
tir. Z dwoma dodatkowymi przyczepami.
- Mogłabyś być troszkę milsza? – staram się
opanować i nie pokazywać, że robię się coraz bardziej wkurzona. Blondynka jakby
nigdy nic sięga po miskę, nalewa sobie kremu, nakłada łososia i posypuje to
wszystko podpieczonymi na złoto grzankami.
- Jestem miła, ale to nie zmienia tego,
że Ty jesteś po prostu głupia.
- Co?! – czuję jak krew pulsuje mi w
żyłach, jak dopływa mi do policzków, powodując, że robię się czerwona jak
chusta torreadora – Jesteś rozpieszczoną smarkulą, która sobie pierdnie i mama
od razu leci Ci służyć! Zachowujesz się jak pępek świata, bo co? Bo zatańczyłaś
na Brooklynie w tamtym roku? Bo co? Bo chodziłaś na kurs aktorski do najlepszej
szkoły w Londynie? Takie rzeczy nie świadczą o tym, że ktoś jest lepszy od
kogoś, Dakota!
Lewniwy uśmiech wypływa na rumianą twarz
mojej siostry. Zupa paruje, roznosząc po kuchni pyszną woń wygranej Dakoty. Wygrała,
jak zwykle. Nie wiem co musiałabym zrobić, żeby mama w końcu zauważała nie
tylko ją, ale także i mnie. Może powinnam skoczyć z okna? Albo wytatuować sobie
penisa na czole? Bezradność, złość i smutek wypełniły mnie od czubka głowy po
końce palców.
- Em, Em, Em – blondynka wzdycha,
kładzie mi jedną dłoń na ramieniu, ale nie czuje w niej ciepła jak w przypadku
Caroline. Czuję zimno – Może czas zastanowić się nad swoim życiem? Zacząć coś z
nim robić? Może wtedy mama będzie gotować Ci zupy i odpowiednio karmić? Bo jak
na razie nie zasłużyłaś na nic. Nawet na suchy chleb dla konia – moja siostra
wzdycha, opuszczając rękę. Teraz białą miskę z parującą cieszą trzyma w obu
dłoniach, jak trofeum – Ja mam przyszłość. A Twoja przyszłość maluje się mniej
więcej tak: Ty, wódka i spotkania anonimowych alkoholików. Wybacz siostro, ale
muszę iść, mam dużo nauki.
Czuję się jakbym straciła możliwość
poruszania się, jakby każdy nerw w moim ciele umarł. Dakota mija mnie, słyszę
tylko kroki na schodach i jak przekręca klucz w drzwiach. Czuję się jak gówno,
a może nawet i gorzej. Bo nigdy nie spodziewałam się, że moja siostra jest aż
taką karykaturą człowieka.
Idę po torebkę do przed pokoju, po czym
udaję się do swojego pokoju. Rzucam się na łóżko, otępiała jakbym dostała
młotem w głowę. Z przedniej kieszonki moich ogrodniczek wyciągam papierosy i
zapalam jednego. Mam wrażenie, że leżę jakąś nieskończoność paląc tego
papierosa, kiedy z torebki do moich uszu dociera odgłos wiadomości na Facebooku.
Z oporem, ale zmuszam się do wyjęcia telefonu z nieznanej głębi mojej torebki. Odblokowuję,
na ekranie pojawia się nieznane
naziwsko. Niall Horan. Otwieram okienko rozmowy i widzę tylko krótkie ‘cześć’. Serio? Już bardziej
niezręcznie być nie może. ‘hej’ odpisuje, odkładając telefon koło siebie i kończę
papierosa. Kiedy wyrzucam peta przez okno dostaję odpowiedź. ‘pewnie się
zastanawiasz kim jestem?:)’. Nie, blond kolesiu, nie zastanawiałam się. ‘niech zgadnę...
święty mikołaj?’. Śmieję
się do telefonu, z własnego suchego żartu. Może moja siostra miała rację, że
powinnam coś zrobić, ze swoim życiem, a nie tylko rzucać żartami jak z rękawa? Po
kilku chwilach otrzymuję odpowiedź. ‘święty Mikołaj wiedziałby gdzie jest toaleta:)’
Patrzę lekko otępiała w wyświetlacz
mojej komórki. Na zdjęcie profilowe, na te blond włosy, na te śliczne
irlandzkie ząbki i uświadamiam sobie, że to nikt inny niż ten koleś z domówki u
Railey’a. O nie, jak on mnie znalazł? Moje palce poruszają się szybko po
ekranie. ‘jak
do mnie dotarłeś sherlocku holmesie, niech zgadnę... jesteś nim? skoro świętego
mikołaja wykluczyłeś’. Znów
uśmiecham się sama do siebie. Urok Emki kumpelki ciągle w grze. ‘gdybym był
Sherlockiem, to starałbym się nie ujawniać, a na pewno nie przez facebooka. hm...
chodzisz na zajęcia z kolesiem u którego jestem na wymianie, Malcolm Cardle,
kojarzysz?’
Każdy chyba kojarzył Malcolma Cardle,
był największym kujonem mojego wydziału i największym psycholem i fanem serii
filmów o galaktyce, rodach space opery, czy czymś takim. ‘to Ci się trafiło
kolego, opowiedział już o swoich zbiorach figurek ze star warsów?’. Odpowiedź przyszła
natychmiastowo. ‘Właśnie
się na jednego nadziałem. nie czuję się tu bezpieczny, może byś mnie uratowała?’
Poprawiłam się na łóżku, bo nagle nie
czułam się już w żadnej pozycji komfortowo. ‘przepraszam za moją śmiałość, ale te tapety
ze świecącymi mieczami już śnią mi się po nocach:(‘
CZY ON MNIE ZAPRASZA NA RANDKĘ? Wyczuwam
coś dziwnego, bo nawet nie poczekał na moją odpowiedź. Żadna odpowiedź nie
przychodzi mi do głowy. Nie wiem czy mam odmówić, czy się z nim umówić, czy
uciec na Alaskę. Mój telefon znów wibruje, kolejna wiadomość od Niall’a. ‘wiem, umawianie się
przez facebooka jest jeszcze gorszym pomysłem niż podryw na toaletę ale...
spotkamy się? jutro? o 20? Zrobię wszystko, żeby spotkanie było ciekawsze niż
zaproszenie:)’
Alasko, nadchodzę!
TO NAJPIERW OCZYWIŚCIE TROCHĘ O PARY ROKU.
OdpowiedzUsuńLOVKI MILION!!!!!!!! SĄ TACY SŁODCY. Tzn, eee. JESTEŚMY TACY SŁODCY <3333
Nie no Im so happy, że jestem laską takiego cudnego kolesia. Heri Stajls wybrał mnie. Pale Yolo. I cant believe it :)
powinnam sikać szczęściem każdego dnia.
;((((((((((((((((( nie no popłacze się chyba zara, ale okej :)
A TERAZ DRUGA KWESTIA.
SISKA EMELI JEST TAK POJEBANA, ŻE MI SIE RZYGAC CHCE.
Rozpieszczona dzifka :P tyle powiem hihihih. ZADNEGO NARZĄDU NIE DOSTANIESZ KURWAA!!
ŻENA,
I trzecia kwestia.
NIALL HORAN JEST CUDEM.
GDYBY NIE HERI (KTORY JEST FACETEM NA CALE MOJE ZYCIE) TO BYM SIĘ BRAŁA ZA NIALLERKA W CHUJ.
Z jednej strony ją rozumiem bo tu niby zakochana wielce w Noah, a tu nagle pisze do niej krejzol Niall, ktory jest zajebista dupą a dla niej pewnie nothing special (bo kocho Noah)
smutno mi.
ALE MAM JEDNĄ radę...
NIE SPIERDALAJ NA ALASKE TYLKO IDŹ NA RADKĘ Z NIALLEREM HORANEM <3 JEST MEGA DUPĄ!!!!!!!
YOLO :P