niedziela, 13 marca 2016

4. Facebook connecting people

Kiedy skończyłam tą durną rozmowę z Noah, poczułam, że muszę zapalić. Wyciągnęłam paczkę papierosów z torby i wzięłam jednego automatycznie wsadzając sobie go do ust. Zrobiłam jeszcze kilka kroków, kiedy w końcu odpaliłam go i nie wyglądałam jak menel z fają w gębie. Wzięłam kilka głębokich buchów. Niezaprzeczalnie, poczułam się jak w niebie.
Wszystko byłoby okej, dotlenienie, odstresowanie, gdyby nie to dziwne uczucie. Uczucie, że ktoś Cię obserwuje. Rozejrzałam się wokół siebie, ale nie zauważyłam nic dziwnego. Większości zgromadzonych wokół i na placu studentów po prostu nie znałam. Więc idąc tym tropem, raczej oni nie mieli o mnie zielonego pojęcia. Ale jednak, miałam wrażenie jakby jakieś oczy wypalały mi dziurę w skórze. Znów zbadałam teren. Czysto. Potrząsnęłam głową by wyrzucić z umysłu to dziwne uczucie. Musiałam sobie coś ubzdurać, nie było innej opcji. Czy ja już wariowałam?
Wyrzuciłam peta do srebrnego kosza i wkroczyłam do budynku. Tutaj też panował niezły tłok. Ludzie wytaczali i z powrotem wtaczali się do pomieszczeń jak fale wody nad brzegiem. A gdzieś po środku plaży stała moja najlepsza przyjaciółka, a jej policzki obejmowały dłonie Harrego. Stałam dość daleko, ale widziałam z jaką euforią i miłością Caroline patrzy na Stylesa. Szczerze, nawet gdybym chciała nie potrafiłabym tego opisać.
- Dzień dobry – mówię, klepiąc chłopaka po plecach. Cześć, jestem Emka kumpelka wszystkich chłopaków na tej uczelni.
- Cześć. – mówią jednocześnie, po czym wybuchają śmiechem.
- Powiedzieliśmy to samo słowo w tym samym momencie. – przyjaciółka ekscytuje się, a potem wpija się mocno w usta chłopaka – Czy to nie jest przeznaczenie? – teraz patrzy na mnie tym dziwnym wzrokiem, który mówi: „Przytakniesz albo wydłubię Ci oczy wykłaczką”. Więc przytakuje, uśmiechając głupio. Niech ma. Nie obedrę jej z tego miłego uczucia, które sprawia, że człowiek serio wierzy w przeznaczenie. Emka kumpelka, najlepszy materiał na przyjaciółkę.
- Car, rybciu – puszczam jej oczko – Porywam Cię. Musimy pogadać.
- Gdzie?
- Do ciemnej jaskini smoka, bezmózgu. – odpowiadam głupio. Bo jak to się mówi, głupie pytanie, głupia odpowiedź, nie?
- Dobra laski, pogadajcie sobie, a ja lecę na zajęcia – Harry przerywa nam, całuje przyjaciółkę w czoło, a potem patrząc jej głęboko w oczy – Dziś u mnie o 20, okej? – przybija mi piątkę i odchodzi. Phi, cóż za romantyk.
- Kocham go – Caroline wzdycha głęboko, odprowadzając Harrego wzrokiem, a ja patrzę na nią znudzonym wzrokiem. Bo sorki, ale jakbym tego już nie słyszała. Jakieś trydliard razy.
- Muszę Ci opowiedzieć hity dnia, a Ty mi wylatujesz z wyznaniami miłosnymi. Jak mam żyć Caroline?
- Normalnie. Mów co się dzieje.
- Gadałam dziś z Noah – tym razem to ja się ekscytuje, ba, jestem podjarana jak ognisko w środku lasu – Podszedł do mnie, w sumie to podbiegł i zapytał jak po sobocie. Wiesz, udawałam zimną sukę, więc tak jakby kazałam mu się z leksza wypchać swoją dobrocią, ale on był nie do zdarcia. Kapujesz?
- Ale czegoś nie rozumiem... – niebieskie oczy przyjaciółki zlustrowały mnie dokładnie, a brwi uniosły się zdecydowanie za wysoko – Facet za którym szalejesz już od roku chce z Tobą gadać, a Ty go spławiasz? Coś z Tobą nie tak?
- Ze mną wszystko okej. Czytałam w najnowszym Cosmo, że faceci uwielb...
- Czasami zastanawiam się czy masz mózg, Emeli. – Caroline wzdycha głośno i już wiem, że rady z gazet to jedno wielkie gówno. Po raz kolejny mam ochotę spalić się na popiół z powodu mojej własnej głupoty.
- Co ja mam zrobić? – głos mi drży, oblewają mnie zimne poty, mam ochotę wrócić i zakopać się pod dębem na placu przed uczelnią. Ciepłe, kojące dłonie przyjaciółki dotykają mojego ramienia, a ja od razu czuję się lepiej.
- Wymyślimy coś, księżniczko. Zobaczysz, niedługo to Ty będziesz stała na środku tego korytarza i całowała Noah, obiecuję.

Wróciłam do domu i od progu w moje nozdża uderzył zapach kremu z brokułów z łososiem i grzankami. Byłam głodna jak wilk, więc mój brzuch upomniał się o porządne danie głośnym burczeniem. Wybaczcie mi ludy Azteków i inni którzy wymyślili kalendarz, ale dwa wafle ryżowe wybulone od Caroline nie nasycą takiego wielkożołądkowca jakim do cholery jestem.
Zdejmuje więc buty, rzucam torebkę na podłogę i jak na skrzydłach biegnę do kuchni. Widzę Dakotę stojącą przy kuchence, mieszającą garnek z zupą. Wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że garnek był wielkości mojego najmniejszego palca u ręki i zmieścić może tam jedną porcję. Dla J-E-D-N-E-J osoby. A z tego z co wiem, jesteśmy dwie. D-W-I-E.
- Hejka siostra – zagaduje, a blondynka odwraca się, by machnąć mi tylko ręką. Aha, miło – Co gotujesz?
- Krem z brokułów – odpowiada, a ja mam wrażenie, że cała kuchnia pokrywa się lodem od jej oziebłego tonu głosu. Czym sobie zasłużyłam na takie traktowanie?
- Podzielisz się z siostrą? – omijam wyspę, która zazwyczaj służy nam jako stół. Podchodzę do Dakoty i zaglądam jej przez ramię.
- Mam tylko jedną porcję, Em. Miałaś zjeść na mieście – palcem pokazuje na kartkę która leżała ciągle w tym samym miejscu co rano – Jakbyś się zaczęła stosować do tego co mówi Ci mama, nie chodziłabyś głodna.
Jestem w takim szoku, że nie mogę wydusić z siebie ani jednego słowa. Moja młodsza, idealna siostra właśnie zrównała mnie z ziemią, a ja na prawdę mam wrażenie jakby przejechał po mnie tir. Z dwoma dodatkowymi przyczepami.
- Mogłabyś być troszkę milsza? – staram się opanować i nie pokazywać, że robię się coraz bardziej wkurzona. Blondynka jakby nigdy nic sięga po miskę, nalewa sobie kremu, nakłada łososia i posypuje to wszystko podpieczonymi na złoto grzankami.
- Jestem miła, ale to nie zmienia tego, że Ty jesteś po prostu głupia.
- Co?! – czuję jak krew pulsuje mi w żyłach, jak dopływa mi do policzków, powodując, że robię się czerwona jak chusta torreadora – Jesteś rozpieszczoną smarkulą, która sobie pierdnie i mama od razu leci Ci służyć! Zachowujesz się jak pępek świata, bo co? Bo zatańczyłaś na Brooklynie w tamtym roku? Bo co? Bo chodziłaś na kurs aktorski do najlepszej szkoły w Londynie? Takie rzeczy nie świadczą o tym, że ktoś jest lepszy od kogoś,  Dakota!
Lewniwy uśmiech wypływa na rumianą twarz mojej siostry. Zupa paruje, roznosząc po kuchni pyszną woń wygranej Dakoty. Wygrała, jak zwykle. Nie wiem co musiałabym zrobić, żeby mama w końcu zauważała nie tylko ją, ale także i mnie. Może powinnam skoczyć z okna? Albo wytatuować sobie penisa na czole? Bezradność, złość i smutek wypełniły mnie od czubka głowy po końce palców.
- Em, Em, Em – blondynka wzdycha, kładzie mi jedną dłoń na ramieniu, ale nie czuje w niej ciepła jak w przypadku Caroline. Czuję zimno – Może czas zastanowić się nad swoim życiem? Zacząć coś z nim robić? Może wtedy mama będzie gotować Ci zupy i odpowiednio karmić? Bo jak na razie nie zasłużyłaś na nic. Nawet na suchy chleb dla konia – moja siostra wzdycha, opuszczając rękę. Teraz białą miskę z parującą cieszą trzyma w obu dłoniach, jak trofeum – Ja mam przyszłość. A Twoja przyszłość maluje się mniej więcej tak: Ty, wódka i spotkania anonimowych alkoholików. Wybacz siostro, ale muszę iść, mam dużo nauki.
Czuję się jakbym straciła możliwość poruszania się, jakby każdy nerw w moim ciele umarł. Dakota mija mnie, słyszę tylko kroki na schodach i jak przekręca klucz w drzwiach. Czuję się jak gówno, a może nawet i gorzej. Bo nigdy nie spodziewałam się, że moja siostra jest aż taką karykaturą człowieka.
Idę po torebkę do przed pokoju, po czym udaję się do swojego pokoju. Rzucam się na łóżko, otępiała jakbym dostała młotem w głowę. Z przedniej kieszonki moich ogrodniczek wyciągam papierosy i zapalam jednego. Mam wrażenie, że leżę jakąś nieskończoność paląc tego papierosa, kiedy z torebki do moich uszu dociera odgłos wiadomości na Facebooku. Z oporem, ale zmuszam się do wyjęcia telefonu z nieznanej głębi mojej torebki. Odblokowuję,  na ekranie pojawia się nieznane naziwsko. Niall Horan. Otwieram okienko rozmowy i widzę tylko krótkie ‘cześć’. Serio? Już bardziej niezręcznie być nie może. ‘hej’ odpisuje, odkładając telefon koło siebie i kończę papierosa. Kiedy wyrzucam peta przez okno dostaję odpowiedź. ‘pewnie się zastanawiasz kim jestem?:)’. Nie, blond kolesiu, nie zastanawiałam się. ‘niech zgadnę... święty mikołaj?’. Śmieję się do telefonu, z własnego suchego żartu. Może moja siostra miała rację, że powinnam coś zrobić, ze swoim życiem, a nie tylko rzucać żartami jak z rękawa? Po kilku chwilach otrzymuję odpowiedź. ‘święty Mikołaj wiedziałby gdzie jest toaleta:)’
Patrzę lekko otępiała w wyświetlacz mojej komórki. Na zdjęcie profilowe, na te blond włosy, na te śliczne irlandzkie ząbki i uświadamiam sobie, że to nikt inny niż ten koleś z domówki u Railey’a. O nie, jak on mnie znalazł? Moje palce poruszają się szybko po ekranie. ‘jak do mnie dotarłeś sherlocku holmesie, niech zgadnę... jesteś nim? skoro świętego mikołaja wykluczyłeś’. Znów uśmiecham się sama do siebie. Urok Emki kumpelki ciągle w grze. ‘gdybym był Sherlockiem, to starałbym się nie ujawniać, a na pewno nie przez facebooka. hm... chodzisz na zajęcia z kolesiem u którego jestem na wymianie, Malcolm Cardle, kojarzysz?’
Każdy chyba kojarzył Malcolma Cardle, był największym kujonem mojego wydziału i największym psycholem i fanem serii filmów o galaktyce, rodach space opery, czy czymś takim. ‘to Ci się trafiło kolego, opowiedział już o swoich zbiorach figurek ze star warsów?’. Odpowiedź przyszła natychmiastowo. ‘Właśnie się na jednego nadziałem. nie czuję się tu bezpieczny, może byś mnie uratowała?’
Poprawiłam się na łóżku, bo nagle nie czułam się już w żadnej pozycji komfortowo. ‘przepraszam za moją śmiałość, ale te tapety ze świecącymi mieczami już śnią mi się po nocach:(‘
CZY ON MNIE ZAPRASZA NA RANDKĘ? Wyczuwam coś dziwnego, bo nawet nie poczekał na moją odpowiedź. Żadna odpowiedź nie przychodzi mi do głowy. Nie wiem czy mam odmówić, czy się z nim umówić, czy uciec na Alaskę. Mój telefon znów wibruje, kolejna wiadomość od Niall’a. ‘wiem, umawianie się przez facebooka jest jeszcze gorszym pomysłem niż podryw na toaletę ale... spotkamy się? jutro? o 20? Zrobię wszystko, żeby spotkanie było ciekawsze niż zaproszenie:)’
Alasko, nadchodzę!

1 komentarz:

  1. TO NAJPIERW OCZYWIŚCIE TROCHĘ O PARY ROKU.
    LOVKI MILION!!!!!!!! SĄ TACY SŁODCY. Tzn, eee. JESTEŚMY TACY SŁODCY <3333
    Nie no Im so happy, że jestem laską takiego cudnego kolesia. Heri Stajls wybrał mnie. Pale Yolo. I cant believe it :)
    powinnam sikać szczęściem każdego dnia.
    ;((((((((((((((((( nie no popłacze się chyba zara, ale okej :)

    A TERAZ DRUGA KWESTIA.
    SISKA EMELI JEST TAK POJEBANA, ŻE MI SIE RZYGAC CHCE.
    Rozpieszczona dzifka :P tyle powiem hihihih. ZADNEGO NARZĄDU NIE DOSTANIESZ KURWAA!!
    ŻENA,

    I trzecia kwestia.
    NIALL HORAN JEST CUDEM.
    GDYBY NIE HERI (KTORY JEST FACETEM NA CALE MOJE ZYCIE) TO BYM SIĘ BRAŁA ZA NIALLERKA W CHUJ.

    Z jednej strony ją rozumiem bo tu niby zakochana wielce w Noah, a tu nagle pisze do niej krejzol Niall, ktory jest zajebista dupą a dla niej pewnie nothing special (bo kocho Noah)
    smutno mi.

    ALE MAM JEDNĄ radę...

    NIE SPIERDALAJ NA ALASKE TYLKO IDŹ NA RADKĘ Z NIALLEREM HORANEM <3 JEST MEGA DUPĄ!!!!!!!

    YOLO :P

    OdpowiedzUsuń